Archiwum 23 października 2003


paź 23 2003 sen
Komentarze: 2

Miałam zabójczy sen. Śnił mi się dzisiejszy dzień. Poszłam na halę gotowa na mecz. Moi rodzice i wszyscy wogóle znajomi byli na trybunach. Na hali był remont - nie było barierek przy trybunach, bardzo łatwo można było spaść. Siedziałam z Anką na ławce na korytażu, ale tam też okazało się że nie ma ścian i ławka zaczęła spadać, najpierw obróciła się tak że byłyśmy głowami do dołu. Nagle przypomniało mi się, ze mam spadochron. Otworzyłam go, a Anka spadła. Jak wylądowałam zobaczyłam ją martwą we krwi. Rozpłakałam się, że to moja wina. Wyszłam znów na trybuny, gadałam z mamą a tu nagle, z boiska jakiś obcy facet krzyczy do mnie : Paulina! Zrozumiesz? A ja jakby nigdzy nic odpowiedziałam że tak i on rzucił mi swój sweter żebym potrzymała. To było dość dziwne bo z takiej odległości na pewno by nie dorzucił. Moja mama się zdziwiła że mam takich znajomych. Potem... qrwa zapomniałam chyba zadzwonił telefon, zaczęłam gadać z moją internetową koleżanką Natalią. Fajnie mi się gadało (heh ja przeciez nie mam komórki), a tu nagle słyszę "Paula, PAula, nie zaśpij już siódma" już miałam odpowiedzieć, "Nie teraz mamo nie widzisz że rozmawiam przez telefon?" heh ale zauważyłam, że to już nie był sen, tylko szara rzeczywistość. Poczułam że wszystkie kości mnie bolą po tych treningach, musiałam już wstawać. Na meczu było spox... cały czas siedziałam na rezerwie :D:D:D

paulineczka_14 : :