"Wiem, dostanie mi się, że propaguję i pochwalam brzydkie wyrazy. No, ale proszę zwrócić uwagę: gdzie pochwalam? Też mnie nudzi (nudzi, nie oburza), gdy mały kajtek w kółko powtarza fekaliowe słówka, gdy stadko zachlapanych piwem kaczorków (o dziesięć lat starszych) opowiada coś sobie, wtrącając "k-wa" co trzecie słowo. Znudzi się również bardzo szybko i samemu dziecku, jeżeli nie będziemy mu tego uatrakcyjniać naszym ogromnym zainteresowaniem i wzburzeniem. Z kaczorkami nieco gorzej: dla nich to atrybut wspaniałej męskości, wzajemne potwierdzanie jej przed sobą, co przechodzi w nawyk. Ale z im większą pogardą ich traktować, im bardziej potępiać, tym głośniej i rozpaczliwiej będą kwakać. Kiedyś nad Obrą (bardzo piękny szlak kajakowy) stawiam namiot. Niedaleko grupka nieźle podrośniętych nastolatków; patrzą spode łba, rechoczą niemiło.
- Ty, Zenek, jakby mu tak, k-wa, w te okulary przysunąć... Ale by, k-wa, kicał... A jaki ma, k-wa, glancuś kajaczek... Trzeba by się, k-wa, powozić...
Skończyłem wbijać śledzie, wyciągnąłem fajkę z kieszeni. Podszedłem. Cofnęli się o pół kroku, jeden popatrzył na drugiego.
- Nie macie zapałek, chłopaki? Poleciały mi do wody i nie mogę zapalić...
Wszyscy rzucili się szukać po kieszeniach, kilka rąk wyciągnęło się naraz. A potem rozmawialiśmy z pół godziny o rybach, o turystach, o wakacjach... Żaden nie kwaknął ani razu, tyle że trochę za często mówili "absolutnie" i "oczywiście", a jeden nawet "de fakto". Poszli. Zza zakrętu doleciało mnie jeszcze:
- K-wa, w porząsiu facet..." Jacek Nawrot "No coś ty tata"
To fragment książki, którą właśnie czytam. To dziwne, ale zawsze jak sobie pomyślę o normalnym to on się zjawia i pisze ze komplementy. Otóż pomyślałam sobie, że on mógłby być autorem tej książki. Nie zdziwiłabym się. Taki sam mądrala, chociaż... ten autoch chyba jest ciut normalniejszy. :) Polecam tą książke... bardzo wciągająca.